Wypalenie zawodowe czy życiowe?
Termin wypalenie zawodowe powstał w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku, żeby zobrazować problemy z motywacją jakich doświadczają ludzie w środowisku pracy (Freudessberger, 1974). Późniejsze prace dotyczące tego tematu, pozwoliły na wyodrębnienie trzech wymiarów, które razem tworzą syndrom wypalenia zawodowego (Maslach, 1996). Należą do nich: wyczerpanie psychofizyczne wraz z rozczarowaniem i utratą entuzjazmu; zdystansowana postawa wobec innych oraz utrata wiary we własne kompetencje. Wypalenie zawodowe w najnowszej klasyfikacji chorób ICD-11 nie jest uznawane za chorobę, lecz zostało umieszczone w rozdziale 24 – „Czynniki wpływające na stan zdrowia lub kontakt ze służbą zdrowia”.
Nazwa tego syndromu kieruje naszą uwagę na dwa ważne aspekty – poziom energii oraz środowisko pracy. Wypalenie zawodowe będzie więc dotyczyć osób, które początkowo wykazywały bardzo duże zaangażowanie w swojej pracy. Nie możemy powiedzieć, że wypalony jest ktoś, kto od początku podjęcia pracy jest nią znudzony, niezadowolony i nie przejawia inicjatywy.
Ogólnie za rozwój wypalenia zawodowego odpowiadają czynniki związane z pracą oraz czynniki indywidualne, związane z cechami danej osoby. Do czynników związanych ze środowiskiem pracy należą: nadmierne przeciążenie pracą, brak kontroli nad pracą, niewystarczające wynagrodzenie, brak wsparcia społecznego, brak sprawiedliwości oraz konflikt wartości. Niektóre czynniki indywidualne, sprzyjające wypaleniu to: perfekcjonizm, niska samoocena, duża wrażliwość na bodźce, mała wytrzymałość, wysoka reaktywność, skłonność do przeżywania nieprzyjemnych emocji, introwersja, neurotyczność, radzenie sobie ze stresem skoncentrowane głównie na poprawianiu nastroju.
Początkowy entuzjazm w pracy może łączyć się z jakąś potrzebą wykazania się wobec pracodawcy, wykreowania pożądanego obrazu siebie albo także chęcią wyższych zarobków. W efekcie tych potrzeb mogę brać na siebie coraz więcej obowiązków, pracować zbyt dużo i zbyt ciężko, zostawać po godzinach, brać dodatkowe zlecenia (nadmierne przeciążenie pracą). Stopniowo zaczynam myśleć o sobie jako o kimś niezastąpionym w pracy, kto jako jedyny najlepiej potrafi uporać się z jakimś zadaniem. Być może nie umiem delegować zadań komuś innemu, w obawie, że zrobi to niedokładnie albo boję się odmówić przełożonemu i biorę każde zadanie, które mi zleci. Może uważam, że muszę jak najwięcej zarobić na spłatę kredytu lub inne wydatki. W pewnym momencie tracę zdrowy dystans do pracy. Zaczynam odczuwać notoryczny brak czasu, moje kontakty społeczne poza pracą są bardzo ograniczone, nie mam czasu dla rodziny, nie mówiąc już o własnych potrzebach. Może nawet mam już wystarczającą ilość pieniędzy, lecz nie mam czasu, żeby je wydawać. Do tego odkrywam, że inni wcale nie doceniają mnie za moje wysiłki tak jakbym chciał (niewystarczająca gratyfikacja). Być może moje zarobki nie są współmierne do wysiłku jaki wkładam w pracę, szef mnie nie chwali, tylko podkreśla najmniejsze potknięcia, nakłada na mnie coraz więcej obowiązków, bo zauważył, że tylko ja wykonuję je najlepiej. Może moja praca jest bardzo dynamiczna nigdy nie wiem kiedy będę musiał zostać w pracy dłużej lub nie mogę zaplanować dłuższego urlopu ani nawet umówić się z kimś po pracy, bo może będę musiał brać nadgodziny (brak kontroli nad wykonywaną pracą). Może w swojej pracy nie czuję się dobrze, bo nie ma tam współpracy. Każdy sobie rzepkę skrobię, są częste konflikty, tworzą się pod grupki i ludzie często plotkują (brak wsparcia społecznego). Moja praca może odbywać się w poczuciu niesprawiedliwości, zwłaszcza w tym w jaki sposób są przydzielane premie albo zadania. Sprzyjają temu niejasne i nieprzejrzyste reguły oraz przedmiotowe traktowanie pracowników (brak sprawiedliwości). Czasami czuję się przymuszony do postępowania wbrew sobie, do naciągania reguł, balansowania na granicy prawa lub nawet jakiegoś oszustwa (konflikt wartości).
W takich warunkach pracy zaczynam odkrywać, że moje zaangażowanie nie ma sensu. Pozbawiło mnie tylko sił, czuję się wyczerpany fizycznie i psychicznie. Pojawiają się różne dolegliwości, nie mogę spać, czuję się stale pobudzony, drażnią mnie rzeczy, które kiedyś mnie nie drażniły, staję się wybuchowy. Drażnią mnie inni ludzie i mi przeszkadzają. Może staram się radzić sobie za pomocą używek albo zajadam stres. Mam dużo złości i boleśnie odczuwam rozczarowanie pracą i sobą, staję się zgorzkniały. Prowadzi mnie to do przyjęcia postawy zdystansowania wobec moich klientów i współpracowników, moje reakcje mogą nawet stać się cyniczne, pozbawione empatii, nie mam już cierpliwości do innych. Muszę się jakoś chronić przed innymi i przed wymaganiami, bo nie mam już siły. Zaczynam też zauważać, że pogarsza się jakość mojej pracy, robię więcej błędów, nie mam już takich osiągnieć, nie radzę sobie tak dobrze jak kiedyś. Prowadzi mnie to w ogóle do zwątpienia we własne kompetencje i myśli, że może nie nadaję się do tej pracy, do tego zawodu.
Wypalenia zawodowego nie można jednak zamknąć tylko w granicach pracy, tak jakby wypalenie miało zaczynać się o 8 a kończyć o 16. Osoby wypalone zawodowo doświadczają potężnego wyczerpania, które zaczęło się w kontekście pracy, lecz dotyka wszystkich aspektów życia, przelewa się niemal w każdą dziedzinę funkcjonowania takiej osoby. Trudno, żeby ktoś wyczerpany pracą, sfrustrowany przejawiał entuzjazm w innych sferach życia, w kontakcie z rodziną czy przyjaciółmi. Jeśli jest zgorzkniały w pracy, to raczej będzie taki w domu. Jeśli w pracy wszystko mnie drażni, to w domu też będzie. Wypalenie jest w swojej istocie kryzysem poczucia sensu i bolesną stratą. Coś w co inwestowałem wszystkie swoje siły okazało się rozczarowujące, nie przyniosło takiego szczęścia jak oczekiwałem, moja gonitwa się nie opłacała. Ktoś może nawet osiągnął sukces, ale praca go wyczerpała, zabrała mu zdrowie i czas dla rodziny i teraz bardzo cierpi, bo jest już za późno, żeby to naprawić. Doświadczenie wypalenia zawodowego konfrontuje nas z naszą słabością, nawet z iluzjami na temat samego siebie i naszych oczekiwań. Tak bardzo przywiązani do naszych oczekiwań, niezmiernie cierpimy, gdy są one nie spełnione i podważamy sens naszej pracy, czy nawet życia. Wypalenie przybliża nas do przyjrzenia się sobie, zweryfikowania swojego dotychczasowego stylu życia. Wreszcie, zachęca nas do poszukiwania głębszego sensu w naszym życiu, sensu który będzie aktualny nawet w obliczu nie spełnionych oczekiwań czy kryzysów życiowych. Potrzebujemy jakiegoś duchowego punktu odniesienia, ponieważ często utykamy w codzienności, zamykając się w czterech ścianach naszych pragnień. Dajemy się wchłonąć codzienności i jej działaniom, tracąc poczucie sensu w tym co robimy. Posiadanie ponadczasowej perspektyw na swoje życie, jakiegoś duchowego punktu odniesienie uczy nas dystansu do tego, co nam się przytrafia w życiu i daje nam poczucie sensu niezależnie od okoliczności, które są naszym udziałem.
W tym kontekście można potraktować wypalenie zawodowe jako okazję do większej troski o siebie i podjęcia zmian w swoim stylu życia. Nie zawsze musi to oznaczać zmianę pracy, ale chodzi raczej o przejęcie odpowiedzialności za swoje życie, za siebie i za swoje samopoczucie. Kiedy jestem sfrustrowany pracą doświadczam takiej pokusy, żeby wszystko zrzucić na czynniki zewnętrzne. To praca jest winna, to inni, to mój szef i tak dalej. Tymczasem może się okazać, że pójdę do nowej pracy i za 2 – 3 lata znowu będzie to samo. Jeżeli nie przyjrzę się sobie, nie zapytam się siebie po co żyję, czego pragnę, jaki jest sens mojego życia, jak kieruję swoim życiem – to mogę powielać ten schemat wypalenia w każdym nowym miejscu, do którego pójdę. Naturalną konsekwencją wypalenia zawodowego jest depresja, dlatego tak ważne jest działać już wtedy, gdy pojawiają się pierwsze sygnały niechęcie do pracy.
Marta Komorowska