Kobiecy wewnętrzny konflikt: być miłą czy osiągać swoje cele?
Kobiety żyją w dużym napięciu pomiędzy pragnieniami, które są we wzajemnym konflikcie. Z jednej strony pragną być uprzejme, dobre, pomocne, empatyczne i chcą być tak też postrzegane przez otoczenie oraz lubiane. Z drugiej strony marzą o realizacji swoich pragnień, ambicji, niezależności. Wiele z nich nauczyło się już sięgać po marzenia spełniając je ale jednocześnie czują się winne tego, że nie zadowalają wszystkich. Myślą, że kiedy one coś uzyskują to inni w tym samym czasie tracą. Obawiają się też krytyki, obgadywania, odrzucenia. Często w psychoterapii okazuje się, że panie te próbują żyć tak jak przedstawia to reklama: zawsze piękne, zadbane, zrelaksowane, uśmiechnięte. Fantastycznie prowadzą dom, pracują zawodowo, wychowują dzieci, troszczą się o męża, udzielają społecznie. Kobiety-ideały, które gładko rozwiązują każdy problem lub go w ogóle nie mają, nie chorują, nie wiedzą czym jest zmęczenie i tak dalej. Niestety, jest to nierealistyczne i bardzo niebezpieczne, bo kobiety ustawiają sobie bardzo wysoko poprzeczkę i w dążeniu do niej spalają się fizycznie i psychicznie. Jeśli nawet udaje im się osiągnąć sukces obawiają się zawiści więc pomniejszają swoje osiągnięcia lub przypisują je innym osobom. Wiele z nich wpada w bardzo smutną pułapkę zawodową, którą jest rola pomocnicy. One najszybciej i bezrefleksyjnie wychodzą z propozycją pomocy osobie, która zgłasza takie zapotrzebowanie. Często przy tym tracą z oczu priorytety i okazuje się, że ich wsparcie tak naprawdę okazuje się stratą dla firmy. Współczują innym osobom oraz liczą na to, że ich poświecenie, ofiarność zostaną w końcu docenione a one awansują. Niestety pną się w górę częściej koledzy lub mężowie, dla których panie rezygnują ze swoich celów. To może powodować frustrację, przygnębienie, żal, narzekanie w innych tematach, bo w tych zawodowych mają poczucie, że nie wypada. Psycholog czasem wskazuje też swojej klientce fakt wyręczania swoich podwładnych w prostych pracach, oporów przed delegowaniem zadań, aby być bardziej „ludzką”. Choć taka kobieta jest przepracowana, traci z oczu najważniejsze cele, złości się po cichu na swoich pracowników to jednak obawia się, że postępując inaczej straci dobre relacje w pracy. Szczególnie trudne jest to dla tych pań, które wcześniej były współpracowniczką swoich aktualnych podwładnych. Czasem terapeuta pomaga uświadomić sobie pochodzenie silnych obaw dotyczących bycia odrzuconą przez innych. Bywa, że dziewczynka w dzieciństwie była karana za wyrażanie własnego zdania, podejmowanie inicjatywy, bronienie swoich praw, dążenie do celu. Mogła spotkać się z presją wyrażaną spojrzeniem, gestem, tonem głosu czy też wprost np. ”Dziewczynki są grzeczniejsze od chłopców”, „Gra jest dla zabawy a nie po to by wygrywać”, „Mężczyzna jest głową a kobieta szyją”. Zdarza się, że źródło problemu tkwi w czasie dojrzewania, gdzie szczególnie mocno do głosu dochodzi pragnienie niezależności, co mogło spotkać się z oporami rodziców, nauczycieli, kolegów borykających się z niskim poczuciem własnej wartości. Może być też tak, że jakieś pojedyncze traumatyczne doświadczenie w okresie dorosłości spowodowało zablokowanie wyrażania i/lub egzekwowania swoich potrzeb. Nie ma możliwości zadowolić wszystkich. Można jednak jasno ustalić swoje wartości, prawa, uświadomić sobie swoją siłę i uczyć się negocjowania z innymi z poczuciem, że to również jest kobiece. Wydaje mi się, że uczenie się tego w obecności kobiety-psychoterapeuty ma szczególne znaczenie.