O nowym podejściu do przywództwa oraz pewnej potrzebie każdego_ej z nas.
Zacznijmy ten artykuł nieco inaczej… Zapraszam Cię do krótkiego ćwiczenia. Przypomnij sobie piękne miejsce, które znasz. Takie, w którym czujesz się dobrze, bezpiecznie. Takie, które Cię zachwyca. Zobacz to miejsce wyobraźnią. Rozejrzyj się i rozgość. Gdzie jesteś? Co widzisz? Jakie dźwięki słyszysz? Może ktoś jest tam z Tobą? Oddychaj. Zauważ, co dzieje się z Twoim ciałem? Co czujesz? Co w emocjach? Jak się czuje Twoja twarz? A teraz – w tym stanie i z tymi emocjami – pomyśl o jakieś osobie np. z pracy. Spróbuj spojrzeć na nią w taki właśnie sposób jak chwilę temu na wspomniany obraz. Co się dzieje?
Co by się stało, gdybyś nieco częściej tak właśnie próbował_a patrzeć na innych?
Potrzeby.
Na początku czerwca miałem okazję występować na konferencji I love HR. Zaprosiłem uczestników i uczestniczki do powyższego doświadczenia. Poprosiłem jednak, by w drugiej części ćwiczenia nie myślili o kimś z pracy ale spojrzeli na osobę, siedzącą zaraz obok. Reakcje, które widziałem, były różne: od delikatnej krępacji, poprzez szeroki uśmiech aż po błyszczące oczy i wzruszenia.
To się dzieje (a przynajmniej może dziać), gdy widzimy drugą osobę i gdy jesteśmy widziani – gdy się spotykamy. Stara prawda psychologiczna mówi, że motywem ludzkich działań jest realizacja potrzeb. Jedną z fundamentalnych potrzeb jest potrzeba rozpoznania. Gdy osoba ją realizuje, czuje się, widziana, słyszana, przyjęta taką, jaką jest. Potrzeba ta towarzyszy ludziom od narodzin aż do śmierci. I jest realizowana nie tylko w życiu prywatnym. Tak samo będzie się ona odzywać o zaspokojenie w życiu zawodowym. Potrzebę rozpoznania realizować można wyłącznie w relacji. I warto, by wiedzieli o tym osoby liderskie.
Wiedzieli o tym badacze i autorzy książki „Troskliwe przywództwo”, którzy w swojej książce piszą: „ Największym wyzwaniem liderów jest to, aby w trudnych sytuacjach postępować w ludzki sposób.” Na podstawie badań dowodzą oni, że to troska jest kluczową umiejętnością, która pozwala stawać się skutecznymi przywódcami_czyniami. Troska jest także tym, co według części badaczy ewolucyjnych pozwoliła – a przynajmniej miała znaczny wpływ – naszemu gatunkowi przetrwać.
Troskliwe przywództwo.
Na troskliwe przywództwo składają się dwa komponenty:
- mądrość – czyli trzeźwe spojrzenie na realia i podjęcie działań oraz
- troska – czyli chęć przysłużenia się innym ludziom oraz działanie na ich rzecz.
Z połączenia tego, co biznesowe, zdroworozsądkowe, logiczne i chłodne z tym, co ludzkie, relacyjne, empatyczne i skierowane nie jedynie na współczucie a na działanie, powstaje właśnie troskliwe przywództwo. Autorzy książki przytaczają mnóstwo badań, z których wynika, jak bardzo takie podejście wpływa m.in. na efektywność organizacji, motywację ludzi czy zadowolenie z pracy.
Okazuje się, że troskliwe nastawienie i działanie można ćwiczyć. Składa się ono z czterech umiejętności:
- troskliwa obecność,
- troskliwa odwaga,
- troskliwa szczerość oraz
- troskliwa przejrzystość.
O każdej z nich zachęcam przeczytać więcej we wspomnianej książce.
Wracając do początku…
Od ponad 10 lat niemal codziennie pracuję z kadrą managerską. Towarzyszę im w pokonywaniu trudności oraz w tym, by rozwijali swój warsztat pracy oraz styl przywódczy zgodny z nimi. Dla zdecydowanej większości z setek liderów_ek praca nad sobą i wzmacnianiem nie tyle umiejętności biznesowych, co przywódczych (by rzecz – relacyjnych) stanowiło przyczynek do zmiany i rozwoju. Do dojrzałości w roli, które pełnią i wykonywania jej w zgodzie z sobą.
Wracając zatem do pytania z początku artykułu: co by się stało, gdybyś nieco częściej tak właśnie próbował_a patrzeć na innych?
Będąc liderem_ką warto pamiętać o tym pytaniu i do niego wracać. By w codziennej gonitwie spotkań, tasków, calli, KPI’ów, OKR’ów i deadline’ów nie zapomnieć, kto tak naprawdę robi ten biznes. A robią go ludzie. By pamiętać, że w tym wszystkim jest człowiek, osoba. Taka, która ma swoje potrzeby, oczekiwania, marzenia, aspiracje, trudności, problemy, emocje, sympatie i antypatie, wzloty i upadki. Lepsze i gorsze dni. I choć czasem trudno w biegu nie stracić tego z oczu, to zachęcam do codziennej krótkiej refleksji o tym, jakim_ą liderem_ką dziś jestem:
- komu i za co dziś podziękowałem_am?
- kto mógł się poczuć przeze mnie zauważony?
- komu dziś pomogłem (nie biorąc na siebie całej odpowiedzialności)?
Artykuł ten zakończę cytatem, który niech zaprosi Cię do dalszej refleksji:
Czas i uwaga to najsubtelniejsze formy miłości.
Jacek Jokś
Leadership&Executive coach ICF MCC, superwizor coachingu, psychoterapeuta Gestalt w procesie szkolenia