Czy praca Asystentki Zdrowienia jest potrzebna?
Czasami sobie myślę, że praca Asystentki Zdrowienia ma wiele wspólnego z pracą doświadczonej bibliotekarki. Kiedy wracam myślami do czasów dzieciństwa przypominam sobie małomiasteczkową bibliotekę, z niezliczonymi regałami wypchanymi książkami w plastikowych owijkach, z charakterystycznym zapachem kurzu i papieru. Zawsze witał nas tam, bandę okolicznych dzieciaków, nieśmiały uśmiech Pani bibliotekarki. Pytała co słychać, jak w szkole, jak na boisku i jak w domu. Część z nas odpowiadała z werwą, część pokładała się na biurku i rysowała milcząco długopisem.
Jak praca doświadczonej bibliotekarki.
Z perspektywy czasu widzę, że wykazywała się ona niesłychaną intuicją w doborze książek. Jakoś intuicyjnie wiedziała, które dziecko potrzebuje pocieszającej lektury, które motywacji, a jeszcze inne oderwania się od trudnej rzeczywistości rodzinnej. Wyczuwała, kto jest w stanie ile przeczytać. Wyjątek stanowiły lektury szkolne, szczególnie te opasłe obwolutą, w szczególności kontrastujące z piękną pogodą na dworze. Wtedy z nami empatyzowała i podnosiła na duchu. Zapewniała, że sobie poradzimy i przeczytamy co trzeba. Oczywiście, można by sobie wytłumaczyć jej trafne wybory małomiasteczkową aurą, gdzie każdy znał każdego, ale to było coś więcej.
Pani bibliotekarka nas widziała, na wskroś. Chciała znać naszą opinie na temat przeczytanych (lub nie) książek. Naprawdę była żywo zainteresowana naszymi historiami. Kiedy książki nam się nie podobały proponowała coś innego, czasami w skrajnych przypadkach inną aktywność niż czytelnictwo. Nigdy nie zostawiała nas bez alternatywy i nawet jeśli ktoś zamienił książki na piłkę nożną, zachęcała do przyjścia i opowiedzenia o zmaganiach na trawie. Wielu z nas pomogła w wyrobieniu gustu literackiego na lata. Stworzyła nam bezpieczną przestrzeń, gdzie każdy z nas mógł być w pełni sobą, bez osądzania i presji.
Praca Asystentki zdrowienia
No dobrze, ale jak to się ma do pracy Asystentki zdrowienia? Może zapytać ktoś zniecierpliwiony. Otóż ma. Podstawą pracy Asystentki zdrowienia jest jej własna historia, ale także cały księgozbiór opowieści innych osób, które usłyszała i nosi w sobie. Faktem jest, że jest to zbiór w pewnym sensie ograniczony bo składa się z dwóch departamentów: Ministerstwa Kryzysu i Zdrowienia. Niemniej jest to księgozbiór unikatowy, jak życie każdego z nas. Kiedy dopada nas kryzys, zaburzenia psychiczne, to warto z tej wiedzy i doświadczenia innych osób skorzystać. Kiedy pogrążamy się w niemocy i zwątpieniu zazwyczaj szukamy pomocy. Udajemy się na terapię i korzystamy z pomocy farmakologicznej. Nie ma bardziej słusznego podejścia. Jednakże z przezwyciężeniem kryzysów i zdrowieniem jest z jak przysłowiowym wychowywaniem dzieci, potrzebna jest cała wioska. Dlatego właśnie praca Asystentki zdrowienia jest tak bardzo potrzebna. Osoba w kryzysie może czerpać z wiedzy kogoś, kto przezwyciężył własną niemoc i wie przez swoje osobiste doświadczenie, jak wygląda proces powrotu do zdrowia.
No dobrze, ale co ja będę obcej kobiecie opowiadać o swoim kryzysie? Zapyta ktoś inny. Warto opowiadać, bo Asystentka zdrowienia była kiedyś w podobnym punkcie, w którym Ty jesteś dziś. Będzie Ci towarzyszyć w trakcie twojej opowieści poprzez aktywne słuchanie. Dostroi się do twoich uczuć. Nie zawsze może zrozumie twoją historię, ale będzie dopytywać. Jak doświadczona bibliotekarka podzieli się z Tobą książką swojego życia albo zaproponuje opowieści, które już usłyszała od innych pacjentów, a rezonują bardziej z twoją historią. Te opowieści mają magiczną moc. Dają nadzieję, że świat nie kończy się na chorobie, że można z nią żyć lub poprawić swój stan, a kryzys – przezwyciężyć.
Asystentka zdrowienia umocni Ciebie, że nie jesteś sam, że są też inni ludzie którzy walczą i się nie poddają. Zaakceptuje, że śpisz do godziny dwunastej lub nie chcesz wyjść z domu. Powie – okej, miałam podobnie, ale jestem tu z Tobą i podam Ci rękę. Razem przez to przejdziemy. Asystenci zdrowienia generalnie poprzez swoje doświadczenie mają wyostrzoną intuicję i empatię. Dużo słyszą i widzą, rozumieją złożoność emocji cierpiącej osoby. Wyczuwają, kiedy potrzebna jest tylko ich obecność, kiedy dobre słowa i bardzo często… radość i dobry humor.
Nie pamiętam jak miała na imię Pani Bibliotekarka, ale takie są już alea i didaskalia życia. Ja mam na imię Iza i zapraszam Ciebie na spotkanie ze mną.
Autor: Izabela Krajecka