CO TERAZ CZUJĘ W CIELE? ODPOWIEDZ NA TO PYTANIE ZBLIŻA NAS DO SIEBIE BARDZIEJ, NIŻ SAMO PODĄŻANIE ZA MYŚLAMI.
Zarówno w terapii, jak i w innych praktykach rozwoju, takich jak Mindfulness czy medytacja, niezależnie co jest naszym celem- rozwój osobisty, duchowy, czy jedynie uspokojenie umysłu i relaksacja- DOŚWIADCZANIE WŁASNEGO CIAŁA może być bardzo pomocne.
Często nie zdajemy sobie sprawy, że reakcja na poziomie naszego ciała wyprzedzają wszystkie inne nasze reakcje, takie jak myśli czy uczucia. Pierwsze reaguje ciało, produkując doznania cielesne. Może to być ciepło lub zimno, wibrowanie, drżenie, swędzenie, pieczenie, pulsowanie, mrowienie, zwężenie, bądź inne doznania. Dopiero w rekcji na bodziec cielesny, w zależności od tego czy doznanie jest dla nas przyjemne bądź nieprzyjemne, pojawiają się inne reakcje, których jesteśmy bardziej świadomi, takie jak emocje czy słowa.
Ciało nosi także odcisk naszego życia. Jest w nim zapisana cała nasza przeszłość wraz z naszymi traumami i trudnymi doświadczeniami, zarówno fizycznymi jak i psychicznymi. Wszystkie one zapisują się w tkance łącznej, a dokładniej w powięziach. Aby nie nosić tego ciężaru ze sobą przez całe życie, warto je stamtąd uwalniać. Bywa, że potrzeba do tego czasu.
Nie należy tego procesu przyspieszać, zawsze warto zadbać w tym o swój komfort i bezpieczeństwo. Proces uwalniania może być trudny, lecz przeprowadzony z dużą uważnością będzie bardzo oczyszczający i otwierający na NOWE. Uwalniając się od przeszłości tworzymy miejsce na więcej TERAZNIEJSZOŚCI. Dzięki temu nasze życie nabiera więcej barw, a my stajemy się bardziej żywi. Dzięki temu jesteśmy coraz bardziej sobą.
Proces uwalniania nie jest prosty.
CZASEM GDY ZACZYNAMY ROBIĆ DLA SIEBIE WIĘCEJ, PARADOKSALNIE, MOŻEMY POCZUĆ SIĘ GORZEJ.
Kiedy wchodzimy w kontakt ze swoim ciałem, a przez to też z emocjami, nagle możemy poczuć, że kiedyś żyło nam się lżej. Tak się dzieje, kiedy przez dłuższy czas żyliśmy niejako w uśpieniu, nasze emocje były zamrażane, a my czuliśmy raczej mało. Kiedy nagle zaczynamy rewolucjonizować nasze życie, czy to poprzez terapię, jogę, masaże czy medytacje lub inne aktywności, które zwiększają nasz kontakt z samymi sobą, rozpuszcza się to, co zamrożone, a my nieprzyzwyczajeni do takiej powodzi odczuć, możemy czuć się tym przytłoczeni. Jest to stan przejściowy i to od nas zależy, co z tym dalej zrobimy.
KIEDY TRACISZ ZMYSŁY. Mawiamy czasem, że ktoś odchodzi od zmysłów. Mamy na myśli nic innego jak to, że ktoś jest bardzo w swojej głowie i odlatuje w myśli lub lęki. Nic wtedy tak dobrze na nas nie działa, jak wyjście z głowy i ponowne podłączenie się do zmysłów. Ciało nas gruntuje, pozwala znaleźć stabilność i oparcie jakie daje nam Ziemia, szczególnie wtedy, kiedy jest w nas za dużo pierwiastka powietrza i eteru, związanego z aktywnością umysłu.
JAK MOGĘ PODŁĄCZYĆ SIĘ DO ZMYSŁÓW? Najprostszym sposobem jest przekierowanie uwagi na oddech. Oddech jest pomostem pomiędzy naszym ciałem, a naszymi emocjami. Zmienia się i za każdym razem jest odzwierciedleniem naszego obecnego stanu.
BYCIE UWAGĄ PRZY ODDECHU JEST BYCIEM PRZY SOBIE. Możemy wykonać ćwiczenia oddechowe angażujące przeponę, a przez to również nerw błędny, co wyciszy nasz system nerwowy. Zadbajmy by oddechy były jak najwolniejsze, a wydech co najmniej o jedną trzecią dłuższy niż wdech. Już samo skierowanie uwagi na oddech, nawet bez próby wpływanie na niego czy regulowania go, po jakimś czasie sprawi, że ulegnie on zmianie, a wraz z nim ulegnie zmianie nasz stan. Potrzebujemy czasu i zawracania uwagi do oddechu- tyle razy ile będzie to potrzebne, niezależnie od tego, co w tym czasie będzie robił nasz umysł, a z pewnością będzie próbował nam w tym przeszkodzić, produkując kolejne myśli.
W zależności od tego jak bardzo udało nam się odlecieć w myśli czy lęki i na ile pozwala nam sytuacja, możemy skorzystać również z innych narzędzi gruntujących w ciele. Możemy zanurzyć twarz w lodowatej wodzie, wziąć prysznic (nie kąpiel) zakończony dwudziestosekundowym strumieniem zimnej wody, czy zjeść ciepły, treściwy posiłek, na przykład pod postacią pożywnej zupy, która będzie działać otulająco i gruntująco. Ważne by każda z tych czynności wykonana była w dużej uważności na doznania płynące z ciało. Podczas zanurzania ciała w zimnej wodzie może to być odczucie dojmującego chłodu, pieczenia, drżenia, mrowienia, czy drętwienia, a w przypadku ciepłej zupy uczucie rozchodzącego się ciepła od brzucha poprzez całe ciało. Lub też coś innego.
DLACZEGO WARTO KONTAKTOWAĆ SIĘ Z SOBĄ NA POZIOMIE CIAŁA?
Umiejętność skontaktowania się ze swoim doświadczeniem na poziomie ciała jest bardzo istotna dla naszego rozwoju. Już w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku jeden z twórców Psychologii Humanistycznej- Carl Rogers i jego uczeń- Eugene Gendlin, na podstawie przeprowadzonych przez siebie licznych badań i analiz sesji terapeutycznych, doszli do wniosku, że czynnikiem decydującym o sukcesie terapii, niezależnie od metody terapeutycznej, jest zdolność pacjenta do kontaktowania się ze swoim doświadczeniem na poziomie ciała. A więc umiejętność odpowiedzenia sobie na pytanie –CO JA TERAZ CZUJĘ W CIELE?
POSTAWA CIAŁA
W buddyzmie mówi się, że 50% naszego stanu umysłu bierze się z postawy ciała. Dlatego tak wielu nauczycieli przywiązuje ogromną wagę do właściwej postawy. Niezależnie czy chcemy wierzyć buddystom na słowo, warto to sprawdzić. Zauważ, co dzieje się z Twoim ciałem, kiedy jesteś załamany czy smutny- Twoje ciało zwija się do środka a plecy są przygarbione. Zaobserwuj dzieci, które widzą na ekranie coś ekscytującego- momentalnie naprężają kręgosłup i wyciągają się do góry. A teraz zastanów się, dlaczego tak ciężko podnieść swój nastrój, kiedy siedzisz przygarbiony, z ramionami przyciągniętymi do uszu i skróconą szyją? Sprawdź jak to jest, kiedy odkręcisz ramiona do tyłu, wyprostujesz kręgosłup i weźmiesz dziesięć głębokich oddechów.