Moc przytulania – o roli dotyku oraz bliskości w rozwoju
Amerykański psycholog Abraham Maslow w połowie ubiegłego wieku podzielił się ze światem opracowaną przez siebie teorią hierarchii potrzeb. Teorię tę obrazuje znany niemal na całym świecie schemat piramidy Maslowa – wizualna sekwencja potrzeb od najbardziej podstawowych (wynikających z funkcji życiowych), do potrzeb wyższego poziomu (związanych z samorozwojem). Teoria Maslowa zakładała, że potrzeby wyższego rzędu aktywizują się dopiero po zaspokojeniu potrzeb niższych. Badacz za najbardziej podstawowe potrzeby uznał te o charakterze typowo fizjologicznym, takie jak zaspokojenie głodu i pragnienia, potrzeba snu czy oddychania. Dopiero na wyższych poziomach umiejscowił potrzeby bezpieczeństwa, przynależności i miłości.
Miłość potrzebna jak tlen
Niewiele później, bo w latach 60., inny amerykański psycholog, Harry Harlow, przeprowadził eksperyment, który dowiódł jednak, że… potrzeba miłości jest tak pierwotna jak głód czy pragnienie!
Aby tego dowieść w sposób eksperymentalny, Harlow stanął przed sporym dylematem etycznym. Badacz i pasjonat tematyki więzi pomiędzy dziećmi i rodzicami nie miał możliwości przeprowadzenia eksperymentu z udziałem dzieci. Zdecydował więc o zaangażowaniu do swojego badania naszych genetycznych krewnych – małpek rezusów.
Jak przebiegał eksperyment? Otóż Harlow zaprojektował dwa rodzaje „sztucznych matek”. Pierwsza „matka” była zrobiona wyłącznie z drutu i trzymała butelkę mleka, którą małe rezusy mogły się samodzielnie karmić. Druga „matka” była pokryta miękką, przytulną tkaniną – nie posiadała jednak butelki z mlekiem. Nowo narodzone rezusy oddzielano od ich prawdziwych matek i umieszczano w klatkach z „matkami” sztucznymi.
W toku obserwacji stwierdzono, że wszystkie małpiątka zdecydowanie częściej do kontaktu wybierały matkę pokrytą tkaniną i spędzały większość czasu tuląc się do niej. Kiedy były głodne, na krótko szły dokarmić się do drucianej „matki”, po czym prędko wracały wtulić się w „matkę” pluszową.
Gdy czułości zabraknie
Eksperyment Harlowa odbił się w środowisku psychologicznym szerokim echem. Nie tylko ze względu na płynące z niego ważne dla psychologii wnioski, ale również ze względu na konsekwencje jakie poniosły biorące w nim udział zwierzęta. Okazało się bowiem, że uczestniczące w badaniu rezusy często na dalszych etapach życia doświadczały silnych trudności emocjonalnych i miały duże problemy w interakcji z innymi małpami.
Czy podobne doświadczenie mogło równie silnie wpłynąć na rozwój małego człowieka? Węgierski psychiatra Rene Spitz potwierdził, że niedobór bliskości na wczesnym etapie rozwoju dzieci niesie ze sobą poważne konsekwencje dla ich zdrowia, a nawet stanowi zagrożenie dla ich życia! Spitz porównał rozwój dzieci z dwóch żłobków: więziennego, oraz z ochronki prowadzonej przez siostry zakonne. W żłobku więziennym dzieci na co dzień miały możliwość przebywać ze swoimi matkami, które okazywały im czułość. Z kolei siostry zakonne prowadzące ochronkę co prawda karmiły i myły swoich małych podopiecznych, ale w ogóle ich nie przytulały. Wyniki obserwacji były jednoznaczne: śmiertelność w drugim zakładzie była druzgocąca – w ochronce umierało niemal co trzecie dziecko. Tymczasem w więziennym żłobku ani jedno. Główną różnicującą zmienną był dotyk.
Dobre tendencje
Prowadzone przez psychologów i psychiatrów w kolejnych dekadach badania niezmiennie wykazywały, że dzieci pozbawione w pierwszych latach życia bliskości i dotyku opiekunów gorzej przybierają na wadze, doświadczają większych problemów trawiennych i mają zdecydowanie niższą odporność niż ich regularnie tuleni rówieśnicy. Wnioski te przyczyniły się do licznych zmian w podejściu do potrzeb małych dzieci – obecnie większość rodziców i opiekunów zdaje sobie sprawę, jak ogromną rolę w rozwoju małego człowieka odgrywa czułość i dotyk. Dużą popularność zdobywają założenia rodzicielstwa bliskości. Dbałość o realizację potrzeby bliskości i dotyku staje się priorytetem również w ośrodkach opieki nad małymi dziećmi.
Potrzeba bliskości u dorosłych
Pomimo, że pierwsze lata życia są kluczowe dla emocjonalnego rozwoju człowieka, potrzeba bliskości wcale nie zanika na dalszych etapach rozwoju! Podczas przytulania i dotyku nasz organizm wydziela oksytocynę, zwaną hormonem miłości. Jej wydzielanie hamuje nasz układ współczulny, obniżając tym samym stres i napięcie. Poza obniżaniem poziomu hormonu stresu, czyli kortyzolu, oksytocyna działa też rozluźniająco i przeciwbólowo. Wachlarz jej dobroczynnych działań jest naprawdę szeroki. Nie zapominajmy o tym i miejmy w pamięci ważne słowa słynnej terapeutki rodzin, Virginii Satir:
By przeżyć, trzeba nam czterech uścisków dziennie. By zachować zdrowie, trzeba ośmiu uścisków dziennie.
By się rozwijać, trzeba dwunastu uścisków dziennie.
Autor: Paulina Sochacka-Zięcina, psycholog dziecięcy
Źródła:
Focus: „Czułość się opłaca”, 15.10.2008r.
Bowlby, J. Lorenz, K. (2004). Przywiązanie. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN
3 comments
Dogomaniak
26 listopada 2019 at 5:12 pm
A mnie ciekawi, czy przytulanie się do psa może w jakiś sposób zastąpić człowieka? Niestety nie wszyscy mają kogoś kto ich przytuli, bądź do kogo mogą się przytulić.
Paulina
7 marca 2020 at 1:19 pm
Przeprowadzono liczne badania, które dowodzą, że przytulanie zwierząt również może aktywować wydzielanie dużych ilości oksytocyny 🙂 Nie od dziś wiadomo, że ludzie tworzą silne więzi ze swoimi domowymi pupilami. Takie relacje bardzo wzbogacają codziennie życie, ale nie powinny zastąpić w całości kontaktów międzyludzkich, bo stanowią one zupełnie inny charakter relacji. Pozdrawiam serdecznie i życzę wszystkiego dobrego!
Paulina Zięcina
Damian
4 kwietnia 2021 at 5:53 pm
„potrzeba miłości jest tak pierwotna jak głód czy pragnienie” a w tekście poniżej nie ma słowa o miłości? Czy jednak potrzeby dotyku nie można by zaliczyć do potrzeb seksualnych człowieka? Czyż miłość to nie jest kochanie kogoś/czegoś bezinteresownie? Moim zdaniem Maslow jednak dosyć dobrze przemyślał swoją piramidę potrzeb.